TO KONIEC - usuwam Wyzwanie Instakaruzela ze sklepu. OSTATNIA SZANSA - odbierz taniej o 70%! >>

gieldy-tekstow-co-w-nich-zlego-i-dlaczego-wszystko-Tysiac-Znakow-Sylwia-Rospondek-CzarujeSlowami

Dlaczego tak źle mówię o giełdach tekstów? Jakie mają wady z punktu widzenia klienta i z punktu widzenia copywritera? Sprawdź we wpisie.

Ciągle ktoś mnie pyta, jak zostać copywriterem i od jakiej giełdy tekstów warto zacząć. Moja odpowiedź brzmi: od żadnej.

Często osoby, które chcą zacząć zarabiać na pisaniu, zaczynają właśnie od takich miejsc: Giełda tekstów, Goodcontent, Textbookers i tym podobne serwisy. Ja też próbowałam jakieś 7 lat temu – ale dość szybko odkryłam, że tam nie da się zarobić nawet najniższej krajowej. Stawki są tak niskie, a wymagania do tych stawek tak nieadekwatne, że szkoda w ogóle tracić czas na takie współprace. I stąd właśnie wiem, jak to wszystko wygląda.

Okazuje się, że z punktu widzenia klienta takie serwisy to również strzał w kolano.

Zobacz, dlaczego – w dalszej części wpisu pokażę Ci, dlaczego giełda tekstów to beznadziejny wybór dla Ciebie – niezależnie od tego, czy jesteś klientem, czy copywriterem.

Wersja audio

Ten wpis ma także wersję audio, której posłuchasz tutaj oraz w swoich ulubionych aplikacjach podcastowych.

Posłuchaj podcastu w swojej ulubionej aplikacji

Posłuchaj tutaj:

Posłuchaj na Spotify

Linki do miejsc i stron, o których wspominam w podcaście

Mój newsletter: czarujeslowami.pl/newsletter

Mój Instagram: @czarujeslowami

Mój blog: czarujeslowami.pl/blog

Moja strona internetowa: czarujeslowami.pl

Post o giełdach tekstów, pod którym możemy porozmawiać (właśnie go tworzę)

Jak zbudowałam swoje portfolio copywritera?

Giełdy tekstów – wady z punktu widzenia klienta

Zobacz, co tracisz, zamawiając tanie teksty na giełdach tekstów.

1. Dostajesz słabej jakości treści

Giełdy Tekstów beznadziejnie płacą copywriterom. I taki słabo opłacany copywriter nie ma czasu, żeby dopracować Twój tekst. On musi pędzić, pracować na akord, żeby budżet mu się spiął (spoiler: i tak się nie zepnie). W efekcie dostajesz byle co i niespecjalnie masz prawo wymagać czegoś lepszego.

W 2022 roku takie treści z giełdy tekstów nie pomogą Ci dobrze wypozycjonować strony. Mogą jej nawet zaszkodzić. Choćby dlatego, że algorytmy Google coraz większą wagę przykładają do jakości i poprawności contentu, do tego, żeby był pomocny dla Twoich odbiorców. Tanie teksty z Goodcontent nie spełniają tego założenia.

2. Psujesz rynek – to nieetyczne!

No przepraszam, ale muszę o tym wspomnieć.

Nie miałabym powodu, żeby nagrywać ten odcinek, gdyby nie było osób, które:

  • chcą coś kupować na giełdach tekstów,
  • chcą coś sprzedawać i pisać na giełdach tekstów.

Dopóki korzystasz z takich miejsc i zamawiasz na nich teksty, przykładasz rękę do psucia rynku, zaniżania stawek i upadlania copywriterów. A przy okazji zaśmiecasz potem internet bezwartościowymi treściami. To bardzo, bardzo nieetyczne.

3. Nie masz bezpośredniego kontaktu z wykonawcą

Zwykle jest tak, że kiedy zamawiasz jakiś tekst na giełdzie tekstów, nie masz możliwości porozmawiać z wykonawcą. Niektóre tego typu serwisy zupełnie anonimizują użytkowników, żeby uniemożliwić im współpracę poza giełdą. I pracujesz sobie z jakimś zestawem losowych cyferek, zamiast z człowiekiem.

W takich warunkach nie da się zbyt wiele ustalić. W efekcie możesz dostać bardzo słabej jakości tekst – tylko dlatego, że zabrakło konkretnej rozmowy na jego temat przed wykonaniem.

4. Uczysz się złych nawyków na przyszłość

Mogę się założyć, że klienci, którzy zaniżają stawki, obrażają się za wszystko powyżej 15 zł/1000 znaków ze spacjami i myślą, że tekst może kosztować 4 zł, przychodzą właśnie z takich giełd. Jeszcze tam dobrze konta nie zamknęli. Tak samo, jak klienci, z którymi kontakt jest utrudniony i którzy nie odpisują na wiadomości. Albo ci, którzy nie chcą podać wytycznych i konkretnie porozmawiać z copywriterem.

Gdzieś się tego musieli nauczyć… Niestety, te nawyki nie pomogą we współpracy z dobrym, rzetelnym copywriterem. Jest spora szansa, że wielu dobrych copywriterów nie będzie chciało z Tobą współpracować, jeśli tak się zachowujesz.

I wyprowadzę Cię z błędu: wartościowy, skuteczny tekst nie będzie kosztował 4 zł. Może za to kosztować na przykład 40, 50, a nawet 100 zł/1000 znaków ze spacjami.

Giełdy tekstów – wady z punktu widzenia copywritera

Zobacz, co tracisz, kiedy piszesz tanie teksty na giełdach tekstów.

1. Oddajesz swój talent za grosze

Potrafisz pisać dobre, skuteczne, kreatywne treści? Masz ogromny talent. To umiejętność, która jest poszukiwana przez pracodawców, doceniana i potrzebna na rynku pracy.

Dzięki tej umiejętności możesz zarabiać naprawdę dobre pieniądze. Ale to Ty o tym decydujesz – bo to Ty wyznaczasz stawki, za jakie pracujesz.

Zobacz, co zrobić, żeby dobrze zarabiać jako copywriter

2. Wspierasz nieetyczny biznes

Nie podoba Ci się, że klienci zaniżają stawki? Że chcą płacić 5 czy 7 zł/1000 znaków ze spacjami? Być może trochę sama jesteś sobie winna.

Kiedy działasz na giełdach tekstów i piszesz za grosze, pokazujesz, że tak właśnie cenisz swoją pracę. A właściwie: nie cenisz jej w ogóle.

I czemu wtedy klienci mieliby ją doceniać bardziej?

To nie działa tak, że Ty sobie będziesz skromnie klepać w klawiaturę za grosze, aż nagle przyjdzie Twój klient z bajki na białym koniu, włoży Ci na głowę koronę i powie: Od teraz pracujesz dla mnie za miliony!

Kiedy pracujesz za marne stawki, przyzwyczajasz siebie i klientów do tego, że teksty mogą być tanie, bo to nic takiego. Wpływasz też na innych copywriterów – bo klienci przez to nie rozumieją, czemu te teksty u nas tyle kosztują, skoro na giełdzie to było kilka złotych, a nie kilkaset. I oburzają się nawet o niskie stawki, takie jak 30 zł/1000 znaków ze spacjami.

3. Uczysz się złych nawyków

Wyklepać i wysłać. Nic nie sprawdzać przed napisaniem. Nic nie czytać po napisaniu, bo nie ma na to czasu. Napisać na kolanie i wysłać, bo trzeba robić kolejne precle i zaplecza.

Nie masz czasu, żeby przemyśleć strategię, plan treści, zebrać informacje czy dopracować tekst po napisaniu. I uczysz się takiego podejścia.

Tymczasem najlepiej opłacani copywriterzy największy nacisk kładą na część koncepcyjno-researchową. Dla nas pisanie to jest jakiś ułamek naszej pracy.

Dodatkowo uczysz się pracy z bardzo dziwnym pośrednikiem – jakimś bezosobowym serwisem, zamiast z konkretną osobą. Często giełda uniemożliwia bezpośredni kontakt ze zleceniodawcą, żebyście czasem nie wyszli ze współpracą poza nią. 😉

A tymczasem umiejętność bezpośredniej współpracy z klientami jest bardzo ważna i potrzebna w pracy copywritera.

4. Nie możesz zbudować portfolio

Kiedyś jedna z moich obserwatorek zapytała mnie, czy może pokazać teksty napisane na giełdzie tekstów w swoim portfolio.

Przejrzałam wtedy regulaminy giełd tekstów i sprawdziłam, co możesz z nimi zrobić.

Co się okazało? Nie możesz zrobić nic. Nie możesz przyznawać się do autorstwa tych tekstów, więc w efekcie: nie możesz pochwalić się nimi w portfolio. Serwisy potrafią grozić potężnymi karami za coś takiego.

I co, dalej twierdzisz, że działasz na tej giełdzie tekstów tylko po to, żeby zbudować sobie portfolio?

Poza tym, portfolio to powinny być Twoje najlepsze, popisowe treści. Te z giełdy tekstów, pisane na szybko i na akord raczej nie spełniają tego kryterium. Takimi realizacjami i nie przyciągniesz dobrych klientów – jedynie takich byle jakich, z giełdy tekstów właśnie.

Zobacz, jak zbudować swoje portfolio

Podsumowanie

No i jak? Widzisz, ile wad mają giełdy tekstów? Jak szkodzą klientom i copywriterom? Olej je. Tak po prostu. Zapomnij o nich, nie zostawiaj na nich swoich pieniędzy, nie zostawiaj na nich swoich tekstów.

Droga klientko! Na rynku jest wielu copywriterów, którzy za rzetelne, dobre dla obu stron stawki mogą napisać dla Ciebie świetnej jakości treści. Dopracowane i solidne teksty, które będą działać na Twoich klientów, przekonywać ich do skorzystania z Twojej oferty i przynosić Ci pieniądze.

Droga copywriterko! Masz zbyt cenne umiejętności, żeby sprzedawać je tak tanio. Doceniaj siebie i pracuj z tymi, którzy Cię doceniają. Olej giełdy tekstów – z nich nie wyniknie dla Ciebie nic dobrego.

A Ty co sądzisz o giełdach tekstów? Masz z nimi jakieś doświadczenia? Napisz w komentarzu – tutaj lub pod tym postem.

05: Klient z bajki na białym koniu i kary za portfolio, czyli co złego jest w giełdach tekstów? Podpowiem Ci: wszystko! Podcast #TysiacZnakow
Przewiń na górę