Zawsze, kiedy myślę sobie, że już polubiłam to LinkedIn i jest całkiem OK, to właśnie wtedy przydarza mi się tam taka “rozmowa handlowa”. A że namnożenie kiepskich ofert w tym miejscu jest naprawdę spore, postanowiłam raz na jakiś czas wziąć taką złą ofertę na warsztat, pokazać Ci, co w niej poszło źle i jak ją poprawić.
Wszystko to znajdziesz w nowym cyklu na moim blogu: Bo to zła oferta była. Myślę, że kilka dni przed Halloween to dobry moment, żeby porozmawiać o takich strasznych ofertach i uruchomić ten cykl. 😉
Spis treści:
- Jaką ofertę dostałam na LinkedIn?
- Co z tą ofertą jest nie tak?
- Co dobrego jest w tej ofercie?
- Jak napisać tę ofertę lepiej? + sprawdzony szablon zimnej wiadomości!
Nie wiem jeszcze, czy to komuś pomoże – z rozmów, które czasem prowadzę po otrzymaniu takiej oferty, wynika, że ci ludzie po drugiej stronie są bardzo pewni swego i tego, że wysłali naprawdę dobrą ofertę. Aż dziwne, że nikt nie korzysta! (Często takie osoby nie chcą się nawet przyznać, że nikt nie korzysta z ich ofert, wręcz udają, że oferta sprzedaje jak szalona – kiedy logika mówi, że na pewno nie)
Ja na przykład usłyszałam ostatnio jeszcze (pisownia oryginalna): Proszę pamiętać , że oferta to nie szablon bo każdy klient i potrzeba jest indywidualna i nie ma lekarstwa ani rozwiązania właściwego na przedstawienie prawidłowej oferty.
No litości. Nie ma szablonu, ale są pewne zasady, które decydują o sukcesie Twojej oferty. Jeśli ich nie zastosujesz – marnujesz swój czas i tracisz pieniądze (bo wysyłasz nieskuteczne oferty, na których nie zarabiasz). Poza tym, w ogóle to fajnie, że mnie osoba wysyłająca ofertę pouczyła o tym, jak pisać oferty – chociaż sama robię to od kilku lat. 😉
No ale do rzeczy – kto mądry, ten dobrze skorzysta z tej wiedzy, prawda?
Zobacz, jaką ofertę dostałam na LinkedIn
Oto oferta, którą otrzymałam – pokazuję w formie zrzutu ekranu, żeby zachować oryginalną pisownię:
Co jest nie tak w tej ofercie z LinkedIn?
Kiedy pokazałam tę ofertę na Instagramie i zapytałam, co jest z nią nie tak, dostawałam głównie odpowiedzi w stylu “Wszystko!”. I w zasadzie na tym można by się zatrzymać, ale taka informacja nie byłaby dla Ciebie zbyt pomocna. 🙂 Czas więc na konkretną analizę.
Niedopasowanie do grupy docelowej
To najpoważniejszy błąd, który sprawia, że ta wiadomość jest najzwyklejszym spamem. Jeśli osoba ją wysyłająca nadal tak robi, na 99% skończy z blokadą konta za rozsyłanie niechcianych wiadomości.
Jeśli mnie choć trochę znasz, wiesz, że jestem copywriterką i tworzę treści sprzedażowe dla klientów. Jeśli mnie nie znasz, ale piszesz na LinkedIn, możesz zobaczyć już w moim nagłówku: “𝗖𝘇𝗮𝗿𝘂𝗷𝗲𝗦𝗹𝗼𝘄𝗮𝗺𝗶.𝗽𝗹 | 𝗜𝗧𝗟𝗲𝘃𝗲𝗹.𝗽𝗹 | copywriting sprzedażowy | podcast Tysiąc Znaków | czaruję słowami ✨ | conversion copywriting | copywriting wizerunkowy | content marketing dla biznesu”. W opisie na profilu wyjaśniam, że zajmuję się copywritingiem, czyli tworzę treści dla klientów.
Jeśli to dla Ciebie nowe i nieznajome pojęcia, najprawdopodobniej nie jestem w Twojej grupie docelowej. Jeśli masz wątpliwości, zawsze możesz zapytać Google, co ten copywriter właściwie robi. 😉
Osoba, która wysłała mi tę ofertę, na pewno tego nie zrobiła. I właśnie dlatego ta oferta mnie zaskoczyła i wywołała we mnie jedną myśl: Słucham?? Mam zacząć pakować swoje teksty dla klientów w tuby kartonowe i tak im zacząć wysyłać, czy jak? To trochę tak, jak z ofertą drukarek 3D, którą też kiedyś dostałam na LinkedIn i też w pierwszej chwili zapytałam: Czy mam zacząć drukować teksty dla klientów na drukarce 3D, czy o co chodzi? Tutaj zupełnie brakuje sprawdzenia, kim jestem, co robię i powiązania tego z ofertą (a ja sama takiego powiązania nie widzę).
Dla kogo więc taka oferta może być przydatna i wartościowa? Dla kogoś, kto na przykład prowadzi sklep internetowy z fizycznymi produktami, które wysyła – w takiej sytuacji te wszystkie opakowania są potrzebne.
Mnie nie są potrzebne, ponieważ nie wysyłam nic fizycznego – i naprawdę uważam, że odrobina researchu na LinkedIn, ewentualnie w Google pomogłaby to od razu stwierdzić (copywriter ➡ pisze teksty dla klientów ➡ jeśli coś wysyła, to mailem ➡ to NIE JEST potencjalny klient).
I tutaj mamy ciąg dalszy – bo zapytałam osobę, która wysłała mi tę ofertę, dlaczego to w ogóle zrobiła, skoro ja w żaden sposób nie należę do jej grupy docelowej. Odpowiedź zwaliła mnie z nóg (wybacz, znowu pisownia oryginalna): życie , handel nauczył , doświadczenie pokazało że osoby , firmy, które nie powinny kupować takich produktów a jednak kupują.
Czyli zgodnie z tą taktyką, jeśli sprzedaję ubranka dla kota i ZDARZY SIĘ, że kupi je opiekun psa, to powinnam zacząć kierować ofertę, reklamę i wszystko na opiekunów psów, bo A NUŻ COŚ SIĘ TRAFI I SPRZEDAM.
Bzdura totalna. Jeśli opiekun psa kupi u mnie, to będą to pojedyncze przypadki, bo może kupuje prezent dla opiekuna kota, a może po prostu akurat ubranko pasuje na jego miniaturkę Yorka. To wcale nie oznacza, że od teraz mam zacząć kierować ofertę ubranek dla kotów do właścicieli psów – chyba że lubię marnować swój czas i przepalać budżet na trafianie do grupy, z której kupi może 0,001%.
Jak to zrobić lepiej?
Opracować grupę docelową – rozpisać sobie, kto faktycznie może być moim (najbardziej opłacalnym) klientem, który potrzebuje takich zabezpieczeń i opakowań produktów.
Jeśli brakuje Ci pomysłu, przypomnij sobie swoich konkretnych klientów i opracuj tę swoją personę idealnego klienta na podstawie istniejącej osoby.
Możesz też zapytać o to chatGPT – zobacz, co mi odpowiedział:
Klient, którego taka oferta mogłaby zainteresować, prawdopodobnie boryka się z kilkoma wyzwaniami związanymi z logistyką, bezpieczeństwem i kompleksową obsługą swoich produktów. Oto kilka potencjalnych problemów lub potrzeb, na które taka oferta mogłaby być odpowiedzią:
- Zabezpieczenie Produktów w Transporcie: Klienci, którym zależy na bezpiecznym transporcie swoich produktów, mogą mieć problem z odpowiednim zabezpieczeniem i pakowaniem towarów.
- Optymalizacja Kosztów Opakowania i Transportu: Firmy poszukujące sposobów na redukcję kosztów związanych z opakowaniem i transportem mogą zwracać uwagę na oferty, które skupiają się na efektywności i optymalizacji procesów.
Grupą docelową takiej oferty są zatem firmy z branży logistycznej, produkcji, handlu, czy e-commerce, które stawiają na bezpieczeństwo, efektywność, i indywidualne podejście do swoich potrzeb związanych z opakowaniem i zabezpieczeniem produktów.
Nie jest to idealna odpowiedź – ale jasno wskazuje, że klientem, który takiej oferty potrzebuje, są właściciele sklepów internetowych z produktami fizycznymi niż copywriterzy. 😉
I w zasadzie na tym moglibyśmy zakończyć temat, bo wysyłanie oferty do ludzi spoza grupy docelowej zupełnie ją dyskwalifikuje. To jest zła i nieprzemyślana oferta, koniec, kropka.
Brak przykuwającego uwagę nagłówka
Tu w ogóle z tym wstępem mamy taki vibe handlowca z lat 90., brakuje jeszcze tylko “Witam”. 😉 Ten wstęp jest zły, bo oznacza zupełny brak wiedzy o psychologii konsumenta. O tym, że ludzie kochają kupować, ale nienawidzą, kiedy się im coś sprzedaje. Właśnie dlatego lepiej nie proponować rozmowy handlowej, bo to brzmi jak: Dzień dobry, chcę wyciągnąć od Pani trochę kasy.
Dziękuję, nie jestem zainteresowana.
Jak to zrobić lepiej?
Tu powinno się pojawić raczej coś w stylu: Czy też masz problem z X?, np. Czy też tracisz pieniądze przez reklamacje produktów uszkodzonych przez kuriera?
Chodzi o to, żeby jeszcze mocniej skoncentrować komunikat na odbiorcy i tym, co robi. Jak to zrobić – pokazuję Ci na końcu wpisu. I z góry mówię: nie zrobisz tego, jeśli wcześniej nie sprawdzisz, do kogo piszesz.
Błędy interpunkcyjne, brak języka korzyści i zwrotów bezpośrednio do mnie
Na te rzeczy wskazała Klaudia z Proste i skuteczne treści. I to jest wszystko w punkt, i podejrzewam, że tych wskazówek byłoby jeszcze więcej, gdyby tylko w okienku na stories było więcej miejsca. 🙂
Ale tak:
- błędy interpunkcyjne, językowe, gramatyczne – utrudniają odbiór wiadomości i pokazują dość dużą niechlujność, brak staranności i dbałości, a to w kontekście potencjalnej współpracy brzmi mało zachęcająco,
- brak języka korzyści – tak, cała oferta jest w stylu mamy to, to i to, mamy mydło, powidło, konserwy i majtki damskie rozmiar L, a nie ma tam w ogóle mowy o mnie, o tym, jaki mam problem, jak to może rozwiązać mój problem; zero skupienia na mnie, jako na odbiorcy, podejście w stylu: my mamy, a Ty bierz i się ciesz,
- brak zwrotów bezpośrednio do mnie – personalizacja to podstawa udanej oferty, te zwroty bezpośrednie na Ty i po imieniu (w ostateczności na Pan, Pani) muszą być, bo inaczej wiadomość wygląda, jakby była skierowana do każdego, kto akurat przechodził przez moją skrzynkę wiadomości na LinkedIn 😉; personalizacja pokazuje też pewien wysiłek włożony w wysłanie oferty – to nie jest masowa wiadomość, ktoś naprawdę poświęcił czas i sprawdził do kogo pisze.
Jak to zrobić lepiej?
- Przeczytaj tekst swojej oferty. Daj komuś do przeczytania. A przede wszystkim: wrzuć do narzędzia do korekty, np. Language Tool, Korektora Tekstu, czy Ortograf.pl i wprowadź wskazówki, które zasugeruje Ci narzędzie.
- Wszystkie komunikaty w stylu “my”, “my mamy”, “my oferujemy” zmień na “Ty” – “jaki masz problem”, “jak możesz go dzięki nam rozwiązać”, “co Ty z tego masz”, “co Ty dzięki temu osiągniesz”.
- SPRAWDŹ DO KOGO PISZESZ i zwracaj się bezpośrednio, na Ty lub chociaż “Pani Agnieszko”, “Panie Łukaszu”. Niech ta osoba po drugiej stronie wie, że nie wysyłasz masówki!
Co jest dobrze w tej ofercie?
Chyba tylko to, że osoba ją wysyłająca nie zaczęła od “Witam” – to jedyny (i całkiem duży) plus. 😉
Jak może wyglądać dobra oferta na LinkedIn?
Czas przerobić tę ofertę na lepszą i ciekawszą wersję. Ponieważ może Ci być trudno obiektywnie spojrzeć na swoją ofertę, polecam znaleźć najpierw dobry szablon takiej zimnej wiadomości, np. ten od Maxima i opracować swoją ofertę zgodnie z takim szablonem.
Zmieniamy przede wszystkim zupełnie wydźwięk tej oferty – już nie jest o Tobie i Twoich produktach, a o Twoim kliencie.
Oczywiście naprawdę dobrze się przygotowałam i sprawdziłam najpierw, do kogo piszę. Załóżmy, że moja oferta trafi do sympatycznej właścicielki sklepu internetowego z przepięknymi planerami fizycznymi, notesami i akcesoriami papierniczymi.
Było tak:
Jest tak:
Cześć, Kasia! Jestem pod wrażeniem Twoich planerów z serii “Golden hour”. Te planery i ich kolory są absolutnie zachwycające!
Wiem, że tworzenie takich planerów i notesów wymaga dużo pracy i czasu. Dlatego chcę Ci zaproponować coś, co ułatwi Ci życie i pozwoli Ci oszczędzić pieniądze.
Mam na myśli opakowania, które dobrze zabezpieczą Twoje piękne planery przez kurierami 😉 i pozwolą Ci spersonalizować, wyróżnić Twoje paczki na tle innych.
Brzmi ciekawie? Jeśli tak, to chętnie porozmawiam z Tobą o szczegółach i pokażę Ci, jakie opakowania przygotowaliśmy dla marki Dream Calendars, która sprzedaje kalendarze.
Może dzięki mojej propozycji oszczędzisz pieniądze, bo zmniejszy się liczba reklamacji uszkodzonych produktów?
PS Twój ostatni post o tym, jak powstają planery, był niesamowity. Bardzo mi się podoba, jak pokazałaś, o ile rzeczy musisz zadbać przed i w trakcie produkcji, zanim gotowe notesy trafią do rąk Twojej klientki!
Co tutaj zrobiłam?
- Skupiłam się na osobie, do której piszę wiadomość, używam zwrotów bezpośrednich i staram się komunikować z nią lekko, przyjaźnie.
- Skoncentrowałam całą swoją komunikację na tym, co robi mój potencjalny klient.
- Dopiero wtedy podsunęłam myśl, że mogę go w tym wesprzeć – ale w lekki i niezobowiązujący sposób.
- W lekki, niezobowiązujący sposób zaproponowałam dalszą rozmowę.
- Dodałam PS, które udowadnia, że naprawdę zrobiłam research i sprawdziłam, co fajnego moja odbiorczyni robi, połechtałam nieco jej ego, doceniając jej działania (ta metoda pewnie kiedyś przestanie działać, bo niektórzy już jej nadużywają 😉).
No i jak myślisz? Która wersja oferty jest lepsza i może przynieść lepsze efekty? Daj znać w komentarzu, co sądzisz.
Niech LinkedIn przestanie być wylęgarnią kiepskich ofert. 😉