Ten wpis dedykuję wszystkim upierdliwym naganiaczom, którzy spamują mnie na mailu i na LinkedIn. Tyle dobrego z tych Waszych cudownych ofert, że można chociaż pokazać je innym jako antyprzykłady – co też właśnie czynię.
W tych wszystkich superofertach, które dostaję i omawiam potem jako przykłady beznadziejnych ofert, jest jeden punkt wspólny: czuć frustrację. Czasami już na etapie pierwszej wiadomości, czasem, gdy poproszę o konkrety, a czasem – szambo wybija, gdy uprzejmie odmawiam.
Ile rzeczy o sobie można się dowiedzieć od przypadkowego spamera na LinkedIn!
Do jakich toksycznych metod się uciekają. Jak bardzo brakuje im szacunku do drugiej osoby i jej czasu.
Jak pięknie palą kontakty!
Ponieważ mam tego już serdecznie dość, wypunktuję tutaj wszystkie błędy, które powtarzają się w każdej z tych ofert.
To dlaczego Twoja oferta nie sprzedaje?
Oto kilka powodów. I prawdziwe oferty, które dostałam – na LinkedIn oraz mailem.
1. Bo krążysz wokół tematu jak szaman wokół ogniska i sama / sam nie wiesz, o co Ci chodzi
Boisz się napisać konkretnie “MLM” – wolisz ująć to jako “mini-franczyzy online” i “projekt: Bądź swoim własnym szefem”. Przecież jak ujmiesz to tak mądrze, to nikt się nie połapie.
Boisz się napisać: “proponuję Ci pracę jako sprzedawca ubezpieczeń, wynagrodzenie prowizyjne” – wolisz się rozwodzić nad swoim perspektywicznym projektem biznesowym, doświadczeniem i kapitałem.
Proszę o konkrety – dostaję kolejną dawkę okrągłych zdań, z których nic nie wynika.
I wtedy sobie myślę, że próbujesz wciągnąć mnie w coś szemranego. Bo tak wiele wysiłku wkładasz w to, żeby opisać ofertę możliwie niezrozumiale.
I Ty się dziwisz, że nie chcę się z Tobą spotkać i porozmawiać o tej Twojej superofercie? Już zmarnowałaś / zmarnowałeś wystarczająco dużo mojego czasu.
2. Bo wysyłasz taką samą ofertę do wszystkich
W efekcie ja, Sylwia jestem dla Ciebie jakimś “Państwem”. 🤬 I wiem, że masz mnie gdzieś, chcesz tylko na mnie zarobić. Ale nie zadałaś / zadałeś sobie trudu, żeby chociaż minimalnie spersonalizować swoją wiadomość.
3. Bo nie znasz swojego potencjalnego klienta
Nie sprawdziłaś / nie sprawdziłeś, kim jestem i nie dostosowałaś / eś do mnie oferty.
W efekcie proponujesz dorabianie na MLM-ie copywriterce. Niby jak i po co? Będę klientom dorzucać Twoje mydełka do zamówionego tekstu?
Albo oferujesz mi pozycjonowanie strony – a ja nie potrzebuje, ogarniam sama. Byłam copywriterem SEO, a Ty jaką masz supermoc?
Albo zachęcasz mnie do skorzystania ze szkoleń językowych dla pracowników. A ja w pracy potrzebuję tylko języka polskiego i nie mam żadnych pracowników.
4. Bo gadasz tylko o sobie, a nie o moich korzyściach
Co mnie obchodzi Twoje 20-letnie doświadczenie i kapitał? Ja jestem ciekawa, co ja z tego będę miała. Tylko tyle i aż tyle.
To jeszcze raz: co ja z tego będę miała?
5. Bo odpowiadasz nie na temat
Ja proszę o konkrety, a Ty zachęcasz do spotkania, gdzie mi wszystko wyjaśnisz. Jakbym z robotem gadała.
No nie, na pewno nie spotkam się z kimś, kto już na etapie wiadomości traci mój czas. Jeśli nie chcesz konkretnie opowiedzieć o swojej ofercie, to najwyraźniej masz coś do ukrycia. Podziękuję, postoję.
6. Bo mnie obrażasz
Tutaj pokażę Ci najświeższy przykład wiadomości z LinkedIn. Pani coś mi tam opowiadała o mini-franczyzach online i byciu swoim własnym szefem. Wyczułam MLM, ale uprzejmie poprosiłam o konkrety. Jej odpowiedź?
Oczywiście, nie dostałam konkretów. Jedynie pasywno-agresywny wywód bywalczyni świata biznesu o tym, że w cywilizowanym świecie biznesowe rozmowy prowadzi się na spotkaniach, a nie w wiadomościach. Do tego lekki pocisk między wierszami, że jestem młodsza, więc skąd mam to wiedzieć. Zapewne to miało sprawić, że położę uszy po sobie, stracę pewność siebie i grzecznie przyjmę ofertę, jak na dobrze wychowaną panienkę przystało.
Oj, źle ta nasza bywalczyni trafiła… 😈
Może i grzecznie, ale stanowczo odmówiłam. Nie wytrzymała. Odpisała mi coś takiego:
Potem mnie zablokowała. Ciekawe, kiedy wróci z nowego konta i napisze “chcesz coś z ̶M̶L̶M̶-̶u̶ Avonu?”
A ten geniusz? Próbował wyłudzić ode mnie, jak to ujął, “texty” na swoją stronę. Za darmową reklamę na tej stronie (lekko szemranej w moim odczuciu). Odpisałam, że dziękuję, nie pracuję w barterze.
Już widzę, jak wszyscy się zabijają o tę jego superofertę, skoro przy nieudanej “sprzedaży” tyle frustracji się z niego wylało.
Albo ten geniusz, co mu słownik zmienił “dziękuję, do widzenia” na “debil”?
Jeśli nie chcesz stać się częścią kolejnego takiego wpisu, to zachowuj się jak w cywilizowanym świecie przystało i odpuść sobie toksyczne zachowania. 😉 I sprzedaż metodą “kulą w płot”, bo to nie ma prawa zadziałać.
Zacznij wreszcie sprawdzać, do kogo chcesz wysłać ofertę i przyjmować odmowę z godnością, a nie jak odrzucony incel. Inaczej spalisz sobie tylko kontakty.
Więcej wskazówek, jak skutecznie sprzedawać, znajdziesz w tym wpisie: Jak sprzedawać w social mediach?
A Ciebie jakie zachowania w sprzedaży wkurzają najbardziej? Co sprawia, że w życiu nie skorzystasz z oferty? Daj znać w komentarzu!
I koniecznie udostępnij mój wpis – niech inni widzą, czego nie należy robić w swoich ofertach na LinkedIn!
A jeśli Ci się podobało, to postaw mi kawę.
Zobacz też mój post na Instagramie: Jak sprzedawać w social mediach? Krótki antyporadnik