NOWOŚĆ: Potrzebujesz szybkiego wsparcia bez oczekiwania na termin? Sprawdź moje produkty w sklepie! >>
kobieta siedzi przed laptopem - jakiego copywritera nie wybierac

Kiedy zaglądam na Oferię i widzę, jak zgłasza się agencja, która „posiada copyrighterów”, robi mi się smutno. A gdy patrzę na stawkę, którą oferują, jest mi jeszcze gorzej. Bo może choć raz nie jest zaniżona do granic… ale jednak mocno NIEZASŁUŻONA.

Swoje obserwacje postanowiłam więc przełożyć na krótki wpis, w którym podpowiadam, jakiego copywritera nie wybierać.

Szczególnie jeśli chcesz, żeby opracował to, co przez dłuższy czas pracuje na Twój wizerunek – czyli treści na firmową stronę internetową. No chyba że nie wyobrażasz sobie opisu “o nas” bez młodego dynamicznego zespołu i liderów branży. 😉

Słaby copywriter to także słabe treści na blogu, opisy produktów, które każdy gdzieś już widział i banalne posty w social mediach, które nie wzbudzają emocji.

Odpuść tych, którzy nie dbają o swój wizerunek

To szczególnie widać w grupach na Facebooku.

Mianowicie, wciąż wielu copywriterów zgłasza się do realizacji zleceń z jakichś podejrzanych kont, bez podanych pełnych danych, z dziwnymi zdjęciami profilowymi.

Piszą jako firma… a tu Kaczor Donald w profilowym. Czasami także jakiś dziwny pseudonim zamiast imienia i nazwiska. Wiecie, przecież Mark Zuckerberg z ich nazwiskiem mógłby tyle zrobić!

Czasem jeszcze sprawdzam te ich tajemnicze profile, ale to daremny trud. Zazwyczaj i tak nie podają w nich linku do swojej strony internetowej ani informacji, czym się w ogóle zajmują.

Innymi słowy: no name, nie wiesz, kto zacz i czego się po nim spodziewać. Może zniknie z zaliczką? Może to jego pierwsze zlecenie? Może się pod kogoś podszywa?

I jasne, rozumiem, że można budować markę nie pod swoim nazwiskiem, ale nawet wtedy wcale nie trzeba skrzętnie ukrywać swoich danych.

No chyba że ma się coś do ukrycia…

Nie wybieraj copywritera, który w social mediach pisze z błędami

To jest moim zdaniem niedopuszczalne, by na przykład w grupie dla copy pisać jak na forum dyslektyków (choć tak naprawdę dyslektycy piszą o wiele staranniej). I nie mówię tu tylko o literówkach, bo te jeszcze można wybaczyć.

Problemy z pisownią łączną i rozłączną, interpunkcja z doskoku, a nawet błędy ortograficzne – to wszystko można dostrzec, czytając wypowiedzi w grupach.

I moje ulubione – bd, kd, cb (zamiast: będę, kiedy, ciebie). Jakby samogłoski na klawiaturze się zalały. 😉

Ale ważna sprawa: mówię tutaj o licznych błędach, a nie pojedynczych i niemal niedostrzegalnych dla większości ludzi.

Nie jestem jakimś purystą językowym. Wiem, że kiedy sami piszemy teksty, możemy w nich zrobić literówkę czy zgubić przecinek. Ale zrobić czy zgubić, a robić i gubić non stop – jest różnica, prawda?

Uważam, że w grupach, które obserwuje sporo osób, w tym także potencjalni klienci, należy jednak choć trochę się postarać.

Nawet to, że piszemy z komórki, nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem – ja zwykle też. Jak mi to wychodzi? Mniej więcej tak, jak na blogu. 🙂

Copy, który robi błędy, robi sobie też beznadziejny PR.

Jako zleceniodawca nigdy bym nie wybrała copywritera, który w zwykłej rozmowie pisze z błędami.

Nie wierzyłabym, że nagle w pracy się „przestawia” i specjalistyczne artykuły pisze niczym hybryda profesorów Miodka i Bralczyka.

Pamiętaj, że dobry specjalista nie pisze za miskę ryżu

To temat rzeka. I jeden z moich ulubionych.

Nie wiem, czemu akurat w tej branży tyle osób tak zawzięcie psuje rynek.

Przecież gdy pójdziesz do mechanika samochodowego i usłyszysz “100 zł za wymianę chłodnicy”, od razu nabierzesz podejrzeń. Albo, kiedy ktoś chce Ci sprzedać nowiutkiego, nieofoliowanego iPhone’a XR za 500 zł.

To czemu tekst za 4 czy 8 zł/1000 znaków ze spacjami nie robi takiego samego (złego) wrażenia?

A Twoja konkurencja – dlaczego w ogóle obniża ceny?

Przychodzą do mnie klienci, którzy zlecali swoje prace za takie stawki, a potem… musieli szukać nowego copywritera, bo nie byli zadowoleni z treści, które otrzymali za te 4 czy 8 zł.

I na tym etapie są już zwykle gotowi wydać więcej, bo przekonali się, że albo tanio, albo dobrze. Już wiedzą, że w copywritingu też cena sporo mówi o jakości.

Jeśli ktoś pisze teksty za 4 zł, na pewno nie poświęca im takiej samej uwagi, co osoba pisząca za 40 zł. To proste – musi tych wpisów za 4 złote nastukać jak najwięcej, żeby się utrzymać.

A przy pracy na akord nie ma już czasu i miejsca na dbanie o jakość.

Poza tym – to drastycznie nierentowne. To co, oddasz swój biznes w ręce kogoś, kto nie potrafi zadbać o swój?

Wiesz już, jakiego copywritera nie wybierać.

A jakiego wybierzesz?

Jakiego copywritera nie wybierać? 3 typy copywriterów, z którymi nie chcesz pracować
Przewiń na górę