NOWOŚĆ: Potrzebujesz szybkiego wsparcia bez oczekiwania na termin? Sprawdź moje produkty w sklepie! >>
biurko z laptopem - kim jest copywriter SEO i czy trzeba na niego uważać

Kim jest copywriter SEO? Co takiego robi w pracy, oprócz siedzenia przed komputerem i zawziętego stukania w klawiaturę? I czym się różni copywriter SEO od tego poważanego i szanowanego copywritera, bez żadnych dodatków w nazwie stanowiska? 😉

Przeczytałam gdzieś kiedyś, że należy uważać na copywriterów SEO.

Dlaczego? Ponieważ specjalizują się w tworzeniu tekstów pod pozycjonowanie, czyli nieoryginalnych, niskiej jakości, niepoprzedzonych żadnym researchem i tylko dla wyszukiwarek.

No ja sobie wypraszam!

I właśnie dlatego postanowiłam rozprawić się z kilkoma mitami i napisać o mojej pracy.

Myślę, że czas tutaj na drobne wyjaśnienie:

  • copywriter stworzy dla Ciebie copy, czyli kreację reklamową, np. slogan lub hasło dla Twojej marki,
  • copywriter SEO opracuje dla Ciebie teksty na stronę www, dzięki którym klienci będą mogli Cię znaleźć w wyszukiwarce,
  • content writer opracuje dla Ciebie content, czyli wartościową treść na firmowego bloga.

Tyle w teorii. W praktyce każdą z tych osób nazywa się copywriterem. Jedna osoba może też jednocześnie tworzyć slogany, teksty SEO i wpisy na bloga.

Kiedy pracowałam na etacie jako copywriter SEO (taką nazwę stanowiska miałam w umowie), byłam tak naprawdę content writerem (pisałam poradniki), a dopiero w dalszej kolejności copywriterem SEO. Zdarzało mi się też przejmować zadania kreatywne, takie jak wymyślanie chwytliwych haseł na grafiki. Innymi słowy: wcielałam się w każdą z tych ról.

Dzisiaj nadal jestem przede wszystkim content writerem. Ale z pełną premedytacją nazywam siebie copywriterem – w końcu, jeśli chcę, żeby klienci mnie znaleźli, muszę używać tych samych określeń, co oni. 😉

Kim jest copywriter SEO i co on robi?

Copywriter SEO to pełnoprawny copywriter.

Copywriter SEO przede wszystkim pisze teksty, które mają pozycjonować firmową stronę w Google. Muszą więc być wartościowe zarówno dla czytelników, jak i dla wyszukiwarki.

Właśnie tu wykazuje się tą niedocenianą w przypadku jego specjalizacji kreatywnością – wymyśla tytuły i treść, które nie tylko uwzględnią użycie słów kluczowych, ale także będą zachęcać do przeczytania.

Czasami głowi się nad tym, jak w nowy sposób opisać ten sam produkt. Czasami kombinuje, co napisać w sekcji “O nas” na firmowej stronie, żeby nie powielać wszechobecnych banałów takich jak “młody dynamiczny zespół” i “wychodzenie naprzeciw oczekiwaniom klienta”.

Wciąż musi mieć na uwadze korzyści i dla ludzi, i dla robotów.

SEO kiedyś…

Stara szkoła pozycjonowania zakładała tworzenie bezwartościowych stron (presell page oraz zapleczy).

Umieszczało się na nich również bezwartościowe treści, które istniały tylko po to, by wcisnąć do nich linki do pozycjonowanej strony. Tworzyło się je tylko dla wyszukiwarek.

Nie były to strony jakoś szczególnie promowane, więc ludzie raczej na nie nie trafiali – chyba że przez przypadek. Nikt więc tam dla ludzi nie pisał.

Przykładowo, posiadając bloga copywritingowego, powinnam wykupić kilka domen, najlepiej z copywritingiem w nazwie, i dodawać na nie proste teksty, w których umieszczałabym linki do W prostych słowach, dbając też, aby znalazły się pod frazami typu “blog o copywritingu”, “copywriter”, “copywriting”.

Teksty byłyby proste, wtórne i napisane niemalże na kolanie. Nie po 68 poprawkach (mój ostatni rekord), a po maksymalnie 1 i to też nieobowiązkowo.

Treści na presell page, czyli popularne precle, mogłyby być kompletnie bez sensu.

Zbrodnią nie byłoby nawet napisanie, że copywriter kopiuje to, co piszą inni. Nikt by się nie czepił – bo nikt by tego nie przeczytał.

Zleciłabym więc tworzenie ich na jakieś giełdzie tekstów, płaciła za nie grosze i nie przejmowała się niczym.

… i dziś

Dziś tak się nie pozycjonuje, bo Google w pewnym momencie zdało sobie sprawę, że w swoich talentach na pewno ma Maksymalistę i stawia na jakość.

Dziś należy pisać tak, by dało się to czytać. Bez bzdur i błędów.

Zmiany w algorytmach ciągle wymuszają zmiany w pracy copywritera.
(moja wypowiedź w podlinkowanym tekście znajduje się na trzecim miejscu).

Tekst musi być spójny i napisany w taki sposób, żeby ludzie nie wychodzili z niego po pierwszych dwóch linijkach. Ważna jest jego tematyka, długość, a nawet układ i sposób sformatowania.

I ja to wszystko muszę ogarnąć.

Część “SEO” w nazwie stanowiska oznacza jedynie to, że celem moich treści jest przede wszystkim pozycjonowanie. Ale nie za wszelką cenę, bo Google głupie nie jest.

Znaczy również, że piszę na tematy, które potencjalnie cieszą się dużym zainteresowaniem czytelników – czyli te, które są często wyszukiwane w internecie.

Pod tym względem można też moje artykuły podzielić na te, które zawsze będą aktualne i uniwersalne (“evergreeny”) i te, które popularność zyskują sezonowo.

Przykładowo, tekst o golarkach dobrze jest opublikować na wiosnę, a na porady dotyczące przyspieszania komputera zawsze będzie popyt, bo to problem niesezonowy.

Co może robić copywriter SEO?

Wspomniałam już o tym, że cząstka “SEO” w nazwie stanowiska absolutnie nie zabija kreatywności, tylko wręcz jeszcze bardziej każe jej używać.

Stworzenie ciekawego i przyciągającego uwagę tekstu, zawierającego określone frazy kluczowe, nie jest mniej twórcze niż wymyślenie hasła reklamowego czy nazwy produktu.

Nie zaszkodzi też czasem pomyśleć nad jego formą.

Trzeba dbać o to, by nie pisać ciągle tak samo, bo czytelnikom się znudzi. Czytanie w internecie, na ekranie smartfona lub laptopa jest niewygodne, dlatego umiejętne przyciąganie uwagi liczy się w webwritingu jeszcze bardziej.

Czasem trzeba wręcz użyć chamskiego clickbaitu w tytule. 😉

Copywriter SEO może tak, jak ja na etacie, pisać dłuższe artykuły (w moim przypadku poradnikowe i recenzje), krótkie informacje, notki do celów public relations…

Oprócz nich, jak na copywritera SEO przystało, tworzy też opisy produktów, opisy kategorii i szeroko rozumiane treści na strony internetowe (np. “o firmie”).

Te wszystkie teksty ostatecznie i tak mają na celu pozycjonowanie. To raz. A dwa, że granica między copywritingiem, copywritingiem SEO i content marketingiem jest bardzo cienka.

Czy należy uważać na copywritera SEO?

Zdecydowanie nie. Dzisiejszy copywriting SEO zasadniczo różni się od tego, co kiedyś pracowało na jego obecną złą opinię. 😉

Jeśli jednak masz wątpliwości, po prostu poproś swojego potencjalnego copy o portfolio lub (w ostateczności) krótki tekst próbny. Wtedy zobaczysz, na co go stać.

Stereotypowego copywritera SEO, o którym wspomniałam na początku, rozpoznasz, nie mając nawet większego doświadczenia w ocenianiu treści.

Jego tekst faktycznie będzie niskiej jakości, miałki, mało oryginalny i niedopracowany językowo. Być może nawet z błędami pisowni lub ortograficznymi. Ale nie dlatego, że napisał go copywriter SEO, tylko dlatego, że się w ogóle do tego nie przyłożył.

Dobry copywriter SEO napisze świetny artykuł zgodnie z wytycznymi. Przyjemny w odbiorze i przyjazny dla wyszukiwarek.

Nie wierzę jednak, że takich złych, stereotypowych copywriterów jest w tej chwili dużo. Tych, którzy są słabi, piszą wtórnie, albo wręcz plagiatują cudze treści, rynek już raczej powoli wypycha.

Jestem copywriterem SEO. Boisz się mnie?

Co jeszcze chcesz wiedzieć o copywritingu SEO?

Kim jest copywriter SEO i czy należy na niego uważać?
Przewiń na górę